-Tato, od kiedy się znacie?- zapytał chłopak
-Hmn.. z kilkadziesiąt lat to już będzie.
-Kilkadziesiąt? Ona też jest wampirem?
-Taa..
-A gdzie się poznaliście?- wtrąciła się Hania
-Taak, to całkiem długa historia...- próbował przeciągać tata Justina
-Tato! Odpowiedz na pytanie!- młody wampir jednak nie dał się zmylić
-Poznałem ją w klubie nocnym..
-Masz dziecko ze striptizerką?!- zapiszczała Hania
-Nie! Ona po prostu tam była -bronił się przy każdym zdaniu ojciec
-Tato! Spójrz w moje idealnie piłkowate czekoladowe oczy, na które lecą wszystkie panny w mieście i odpowiedz.. JAK SIĘ POZNALIŚCIE Z FRANCZESKĄ?- Justin przysunął się do ojca na tyle żeby zderzały się ich czoła, oraz alby brzucio rodzica uderzał o kaloryfer chłopaka. Hania zrobiła to samo. Jednak jak to u myszoskoczków bywa jej wzrok sięgał jedynie do 1/4 łydki starego wampira. Ten pozostawał bez odpowiedzi
-ODPOWIEDZ!- wybuchnął Justin
-Dobrze, zaparzę naszą ulubioną kawę i wszystko wam opowiem- odpowiedział, jakby był największym przegranym na całym świecie, opuszczając głowę
*Wszyscy siedzą przy stole w jadalni popijając ich ulubioną kawę*
-Dobra tato, jak do tego doszło.
-Synu...
-Tylko tym razem nie oszukuj!- przerwał mu
-Synu..- powiedział troszkę stanowczej
-Widzę ze coś kombinujesz!- kilkustulatek ciągle mu przerywał
-Synu ku*wa dasz mi dokończyć?!
-No..okej
-Synu, znasz Franczeskę
*Justin Pow.*
Wiedziałem, kurwa wiedziałem! Wiedziałem że ją znam! To było takie oczywiste.. ale stop! Skąd ja ją tak w ogóle znam?
-Skąd ja ją niby znam?- zapytałem jak głupi. Nienawidziłem w sobie tego niekątrolowania słów wypływających z moich ust.
Karciłem się w środku, kiedy przerwał mi głos taty
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
I wtedy we mnie coś pękło. Jak to byliśmy parą? Mój ojciec będzie miał dziecko z moją ex? Czemu ja tego nie pamiętam? Zadałem sobie jeszcze około 27 pytań podobnej treści, kiedy poczułem potrzebę wbicia w czegoś moje zęby. Wyjąłem szlifierkę, po czym zacząłem ładnie polerować kły.Zacząłem szukać ofiary kiedy zauważyłem mojego płaczącego tatę, którego klepiąc po ramieniu pociesza.. HANIA! Ale niestety nie mogłem jej tego zroić.. ten mały szczurek był moim najlepszym przyjacielem. Tracąc nadzieje, że w pobliżu znajdzie się jakaś zwierzyna odpuściłem sobie pomysł z jedzeniem.
*Hania Pow.*
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
Kiedy usłyszałam to zdanie, lekko mówiąc, spadłam z krzesła. No bo sorry, JAK MOŻNA? Jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku? Co prawda Justin nie był jakoś szczególnie piękny, np. Tak jak mój kuzyn Michael:
-Masz dziecko ze striptizerką?!- zapiszczała Hania
-Nie! Ona po prostu tam była -bronił się przy każdym zdaniu ojciec
-Tato! Spójrz w moje idealnie piłkowate czekoladowe oczy, na które lecą wszystkie panny w mieście i odpowiedz.. JAK SIĘ POZNALIŚCIE Z FRANCZESKĄ?- Justin przysunął się do ojca na tyle żeby zderzały się ich czoła, oraz alby brzucio rodzica uderzał o kaloryfer chłopaka. Hania zrobiła to samo. Jednak jak to u myszoskoczków bywa jej wzrok sięgał jedynie do 1/4 łydki starego wampira. Ten pozostawał bez odpowiedzi
-ODPOWIEDZ!- wybuchnął Justin
-Dobrze, zaparzę naszą ulubioną kawę i wszystko wam opowiem- odpowiedział, jakby był największym przegranym na całym świecie, opuszczając głowę
*Wszyscy siedzą przy stole w jadalni popijając ich ulubioną kawę*
-Dobra tato, jak do tego doszło.
-Synu...
-Tylko tym razem nie oszukuj!- przerwał mu
-Synu..- powiedział troszkę stanowczej
-Widzę ze coś kombinujesz!- kilkustulatek ciągle mu przerywał
-Synu ku*wa dasz mi dokończyć?!
-No..okej
-Synu, znasz Franczeskę
*Justin Pow.*
Wiedziałem, kurwa wiedziałem! Wiedziałem że ją znam! To było takie oczywiste.. ale stop! Skąd ja ją tak w ogóle znam?
-Skąd ja ją niby znam?- zapytałem jak głupi. Nienawidziłem w sobie tego niekątrolowania słów wypływających z moich ust.
Karciłem się w środku, kiedy przerwał mi głos taty
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
I wtedy we mnie coś pękło. Jak to byliśmy parą? Mój ojciec będzie miał dziecko z moją ex? Czemu ja tego nie pamiętam? Zadałem sobie jeszcze około 27 pytań podobnej treści, kiedy poczułem potrzebę wbicia w czegoś moje zęby. Wyjąłem szlifierkę, po czym zacząłem ładnie polerować kły.Zacząłem szukać ofiary kiedy zauważyłem mojego płaczącego tatę, którego klepiąc po ramieniu pociesza.. HANIA! Ale niestety nie mogłem jej tego zroić.. ten mały szczurek był moim najlepszym przyjacielem. Tracąc nadzieje, że w pobliżu znajdzie się jakaś zwierzyna odpuściłem sobie pomysł z jedzeniem.
*Hania Pow.*
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
Kiedy usłyszałam to zdanie, lekko mówiąc, spadłam z krzesła. No bo sorry, JAK MOŻNA? Jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku? Co prawda Justin nie był jakoś szczególnie piękny, np. Tak jak mój kuzyn Michael:
No ale taki zły nie był. A seksiakom się raczej przykrości nie robi. Już miałam podbiec do Justina kiedy zauważyłam że się nic nie odzywa. Boże, to już był szczyt chamstwa! Twój ojciec ma załamanie nerwowe, a ty się nic nie odzywasz ?! Szybko zmieniłam kierunek biegu w stronę taty Jusa. Zauważyłam że płaczę. Wskoczyłam szybciutko na stół i położyłam swoją maciupcią rączkę na jego plecach (z tego co czułam pryszczatych plecach). Zaczęłam go po nich klepać, co powodowało czasami odruch wymiotny. No niestety.. plecy taty Justina były ohydne i nagle, nie spodziewając się tego zwymiotowałam wszystko co miałam w sobie na młodego wampira, który stał stał obok mnie.
*Autor Pow.*
-HAŃKA! CZYŚ TY ZWARIOWAŁA?!- wykrzyczał zniesmaczony Jus.
-No przepraszam, ale plecy twojego ojca są takie.. pryszczowate. Gdy ich dotykasz czujesz się jak byś dotykał stóp jakiegoś wieśniaka, który ma grzybice.. to nie jest miłe uczucie.- odparła Hania.
-Ja tu jestem!- wykrzyczał zapłakany i mocno zawstydzony tata wampir.
-Ale Haniu! Ty na mnie zwymiotowałaś! Mogłaś się powstrzymać albo zrobić to gdzieś indziej!- krzyczał Justin.
-I kto to mówi!? To nie ja ostatnio się na ciebie zsikałam!- krzyczała mocno zdenerwowana Hania.
-No ale.. To nie tak.- Justin nie wiedział co miał co powiedzieć. Nie miał nic na swoją obronę. Jego przyjaciółka miała całkowitą rację, tak na prawde to jej wymiociny były niczym w stosunku do tego w czym ostatnio kąpała się Hania.. w jego własnym moczu, więc zważając na okoliczności postanowił odpuścić i zająć się ważniejszymi sprawami, takimi jak ciąża jego ojca.- No dobra, dobra. Już nie ważne, nic się nie stało. Poczekajcie tutaj, ja za chwile wrócę, polecę tylko na chwile do domu i się przebiorę.- Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony ojca lub Hani zamienił się w nietoperza i wyleciał przez okno. Pogoda była wspaniała, na niebie nie było widać ani jednej chmurki, tylko słońce, które Jus kochał ponad życie. Niestety był on wampirem, więc miał pewne ograniczenia, np. musiał nałożyć swoje super lansiarskie okulary przeciwsłoneczne i mimo tego że obecnie był przemieniony w nietoperza mógł je założyć, ponieważ miał aż 2 PARY takich okularów. Jedne, gdy jest normalny, a drugie,specjalne, gdy jest przemieniony w nietoperza. Kupił je w 567 lat temu na specjalnej wyprzedaży tylko dla wtajemniczonych wampirów. Justin był tak podniecony gdy je kupił, że postanowił, że nigdy się z nimi nie rozstanie, no i jak na razie nigdzie się bez nich nie ruszył, więc gdy tylko wyleciał przez okno bez zastanowienia je nałożył. Podczas lotu nie mógł przestać myśleć o ciąży ojca i o tym, że panną z którą jego ojciec ma dziecko jest nie kto inny jak Franczeska. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły.. Justin przypomniał sobie całą historie i dzień w którym on i Franczeska spotkali się po raz pierwszy.
Był rok 1194, piątek wieczór. Justin był młodym wampirem, studiował wtedy na uczelni. Wampirze uczelnie nie różnią się niczym innym od normalnych.. nastolatkowie, choć w tym przypadku kilkusetkolatkowie, piją, ćpają a w piątkowe wieczory, takie jak ten, chodzą do nocnych klubów, więc Justin razem ze swoimi kolegami wybrali się do takiego właśnie klubu. Był tam już nie jeden raz, więc nie sprawiało na nim to większego wrażenia, lecz wtedy stało się to.. na scenę weszła chuda, piękna(jak dla kogo, akurat Justinowi wystarczyło) wampirzyca. Jej kły były ślicznie dopiłowane, włosy oplatały jej ciało, a ubrana była w różową mini spódniczkę i bluzkę, chyba na pewno zrobioną z futra szczurów. Kiedy zaczęła ściągać z siebie poszczególne partie ubrań , tańcząc za razem (jak to striptizerka), Justinowi niekontrolowanie poleciała z ust ślina. Cała jego uwaga była poświęcona tylko jej osobie. Dosłownie! Gapił się na nią, tak jakby zasnął z zamkniętymi oczami.
*Autor Pow.*
-HAŃKA! CZYŚ TY ZWARIOWAŁA?!- wykrzyczał zniesmaczony Jus.
-No przepraszam, ale plecy twojego ojca są takie.. pryszczowate. Gdy ich dotykasz czujesz się jak byś dotykał stóp jakiegoś wieśniaka, który ma grzybice.. to nie jest miłe uczucie.- odparła Hania.
-Ja tu jestem!- wykrzyczał zapłakany i mocno zawstydzony tata wampir.
-Ale Haniu! Ty na mnie zwymiotowałaś! Mogłaś się powstrzymać albo zrobić to gdzieś indziej!- krzyczał Justin.
-I kto to mówi!? To nie ja ostatnio się na ciebie zsikałam!- krzyczała mocno zdenerwowana Hania.
-No ale.. To nie tak.- Justin nie wiedział co miał co powiedzieć. Nie miał nic na swoją obronę. Jego przyjaciółka miała całkowitą rację, tak na prawde to jej wymiociny były niczym w stosunku do tego w czym ostatnio kąpała się Hania.. w jego własnym moczu, więc zważając na okoliczności postanowił odpuścić i zająć się ważniejszymi sprawami, takimi jak ciąża jego ojca.- No dobra, dobra. Już nie ważne, nic się nie stało. Poczekajcie tutaj, ja za chwile wrócę, polecę tylko na chwile do domu i się przebiorę.- Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony ojca lub Hani zamienił się w nietoperza i wyleciał przez okno. Pogoda była wspaniała, na niebie nie było widać ani jednej chmurki, tylko słońce, które Jus kochał ponad życie. Niestety był on wampirem, więc miał pewne ograniczenia, np. musiał nałożyć swoje super lansiarskie okulary przeciwsłoneczne i mimo tego że obecnie był przemieniony w nietoperza mógł je założyć, ponieważ miał aż 2 PARY takich okularów. Jedne, gdy jest normalny, a drugie,specjalne, gdy jest przemieniony w nietoperza. Kupił je w 567 lat temu na specjalnej wyprzedaży tylko dla wtajemniczonych wampirów. Justin był tak podniecony gdy je kupił, że postanowił, że nigdy się z nimi nie rozstanie, no i jak na razie nigdzie się bez nich nie ruszył, więc gdy tylko wyleciał przez okno bez zastanowienia je nałożył. Podczas lotu nie mógł przestać myśleć o ciąży ojca i o tym, że panną z którą jego ojciec ma dziecko jest nie kto inny jak Franczeska. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły.. Justin przypomniał sobie całą historie i dzień w którym on i Franczeska spotkali się po raz pierwszy.
Był rok 1194, piątek wieczór. Justin był młodym wampirem, studiował wtedy na uczelni. Wampirze uczelnie nie różnią się niczym innym od normalnych.. nastolatkowie, choć w tym przypadku kilkusetkolatkowie, piją, ćpają a w piątkowe wieczory, takie jak ten, chodzą do nocnych klubów, więc Justin razem ze swoimi kolegami wybrali się do takiego właśnie klubu. Był tam już nie jeden raz, więc nie sprawiało na nim to większego wrażenia, lecz wtedy stało się to.. na scenę weszła chuda, piękna(jak dla kogo, akurat Justinowi wystarczyło) wampirzyca. Jej kły były ślicznie dopiłowane, włosy oplatały jej ciało, a ubrana była w różową mini spódniczkę i bluzkę, chyba na pewno zrobioną z futra szczurów. Kiedy zaczęła ściągać z siebie poszczególne partie ubrań , tańcząc za razem (jak to striptizerka), Justinowi niekontrolowanie poleciała z ust ślina. Cała jego uwaga była poświęcona tylko jej osobie. Dosłownie! Gapił się na nią, tak jakby zasnął z zamkniętymi oczami.
-Halo! Justin! Ziemia do Justina!
-Kurde Justin zboczeńcu!
-Justin, twój stary na jedenastej!- Chłopak gwałtownie odwrócił głowę w kierunku wejścia, na co jego kumple zaczęli się śmiać .
- Kły wam wszystkim w dupy, debile!- krzyknął chłopak, zakładając ręce w 'obrażoną pozycję'
-Stary, co ci odbiło?- zapytał jeden z kumpli chłopaka
-Nic.. Po prostu niezłą dupcię wyczaiłem..-odparsknął, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-UUU.. Brachu! Gdzie?
-Tam na scenie, ta blondi z... uhuh no no dość dużymi arbuzami- wszyscy się zaśmiali po czym zaczęli wędrować wzrokiem za dziewczyną z opisu Justina. Jeden z nich ją znalazł .
-STARY ZAPOMNIJ! Niezła dupcia ale zobacz jakie ma branie zią!
Rzeczywiście. W okół niej latało najwięcej facetów, a z jej majtek wystawało najwięcej kasy. Ale co miał zrobić?! Czół że się zakochał, ale nie mógł tego powiedzieć chłopakom. Postanowił skłamać:
- Spokojnie stary. Tylko ją obczaiłem, nic.
-Uff... to dobrze bo już się bałem, że wiesz.. zakochałeś się czy coś! - Wszyscy z kumpli Justina wpadli w paniczny śmiech, który po pewnym czasie zamienił się w tarzanie po ziemi. Chłopak, aby się nie wydać też zaczął się śmiać. Był z siebie dumny, gdyż wyszło mu to dość realistycznie.
-Dobra chłopaki! Pośmialiśmy się,ale chyba już czas iść do akademika - powiedział jeden z nich.
-Dobry pomysł, muszę jeszcze zadzwonić do mamy, zią
-Ej, chłopaki! Wy idźcie,a ja was dogonię! Muszę zrobić jeszcze kupę!- krzyknął Justin przez cały klub nocny.
Jego koledzy wyszli.
-Chyba na serio zostanę w przyszłości aktorem..-powiedział chłopak do siebie po czym podszedł do pierwszego rzędu przy erotycznych tancerkach. Wyjął z kieszeni 100$ i napisał na nim swój numer telefonu. Podniósł rękę do góry, żeby po pewnym czasie tancerka zrobiła swoje. I zrobiła. Wyrwała go z ręki Justina i włożyła sobie go majtek, podobnie jak z kilkudziesięcioma innymi banknotami. Zsadysfakcjonowany pobiegł za kumplami. Całą paczką poszli do pokoju Justina, gdzie grali w karty i palili cygara.
-Trochę już późno chłopaki - powiedział jeden z kumpli, na co Justin udał że ziewa tym samym pokazując że najlepsza pora ich wyprosić.
-Noo. Pa, Justin!
-Siema
-Adios
-Bajooo
-Narka
-Pa, chłopaki! - podbiegł do nich i zrobili miśka grupowego. Wyglądali jak geje. Kiedy wyszli wampir rzucił się na kanapę i włączył radio. Niespodziewanie zadzwonił telefon .
-Halo? -odebrał
-Hej.. - powiedział nieśmiały, prawdopodobnie kobiecy głos.
-Kto mówi?
-Hmn..jestem Franczeska- glos powiedział troszkę odważniej
-Czyli?
-Jestem tancerką z klubu nocnego- znów ściszyła ton.- Dostałam dziś banknot z tym numerem telefonu.
Justin wszystko zrozumiał. To była ta piękna blondi z klubu. Nie mógł w to uwierzyć. Ona serio do niego zadzwoniła!!
-Hej, jestem Just...(..)
*RYYP*
Retrospekcję przerwało Justinowi uderzenie głową o latarnię. Wracając ..
(...)in. Tak, Justin! - prawie krzyknął nie kontrolując emocji.
-Aham, wiesz .. chciałbyś się umówić?
-Tak jasne!
I tego dnia, a raczej wieczoru wszystko się zaczeło. Codzienne spacery, wychodzenie, na rolki, rower. Śmianie się ze wszystkich śmiertelników. Poniędzy rowerami a śmianiem się było jeszcze wyjawienie sobie nawzajem sekretu o nieśmiertelności. Potem zaczęli być parą. Byli idealni. Chodzili za rękę, Franczeska rzuciła pracę w klubie gogo dla Justina, alby być striptizerką tylko dla niego. Chłopaki często go ostrzegali, że z tego związku mogą być problemy. Jednak wampir zaślepiony miłością ich nie widział. Tak do siebie pasowali. Zawsze twierdzili że to coś poważnego. Aż zaczęli poznawać swoich rodziców .Ona i jego ojciec bardzo się polubi. Tata Justina przy każdej okazji powtarzał mu że to idealna dla niego dziewczyna. Kazał ją zapraszać częściej, na obiady, kolacje, noce, śniadania. Po pewnym czasie Franczeska zaczeła wychodzić gdzieś na noc. Zawsze wtedy dzwonił do taty, który też nie dawał znaków życia. Kiedy zostawali u ojca na noc, Justin zawsze spał w osobnym pokoju, jak kazał mu tata. Często o ok. 3 w nocy dało się słyszeć z pokoju ojca dość głośnie jęki,ale to nic dziwnego. Takie zabawy w pojedynkę były w jego naturze. W pewnym momencie Franczeska stwierdziła że nie widzi przyszłości dla Jusa i dla niej. I odeszła.Na zawsze.
**
Aż do teraz. Ciekawił Justina fakt kiedy oni się zeszli. W między czasie zdążył wlecieć do domu i położyć się na łóżko. Wysilił mózg. Nagle wszystko złapało sens.
-WIEM! WTEDY KIEDY ZACZEŁA WYCHODZIĆ NA NOC Z DOMU NAJPRAWDOPODOBNIEJ WRÓCIŁA DO PRACY W TYM KLUBIE. TATA PEWNIE NIE ODBIERAŁ BO TEŻ TAM PRACOWAŁ.CAŁY CZAS TAM PEWNIE PRACOWALI I ZACZELI SIĘ POZNAWAĆ. PEWNIE MIAŁA JESZCZE 324209 FACETÓW I JAKIEGOŚ FRAJERA RZUCIŁA DLA MOJEGO TATY!
Za drzwi wydobył się cichy chichot .
---------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAMY!PRZEPRASZAMY!PRZEPRASZAMY!
Miałyśmy w tym tygodniu dużo spraw na głowie i nie dało się tego napisać szybciej. Obiecujemy że teraz przyśpieszymy tępo!
Macie w nagrodę troszkę dłuższy rozdział :3
Mamy nadzieję że się o to nie obrazicie
Lots of love. xx
lol, to z chomikiem mnie rozwaliło XD
OdpowiedzUsuńBOŻE, UMARŁAM ZE ŚMIECHU 23535355453 RAZY
OdpowiedzUsuńKocham noooooooooo <3
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAAHAHAHA SZCZAM
OdpowiedzUsuńahahahahahaha dobre, piszę podobne opowiadanie, takie zwariowane, czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńhttp://szmaragdowytalizman.blogspot.com
Uuu, pewnie Franczeska wróciła...
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział xD Najbardziej mnie rozwalił moment o tej ulubionej kawie :D
Aww, chomiczek Michael <3
Jedyne co w tym opowiadaniu nie rozumiem to wzrost Hani, bo jak poklepała ojca Justina po ramieniu, to jakoś w mojej wyobraźni jej ręka się w magiczny sposób wydłużyła, hah xD
Czekam na kolejny rozdział