czwartek, 6 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 5.

Hania zastanawiała się przez długi czas co zrobić z tym fantem. Mówić Justinowi? Czy może nie... Przecież równie dobrze, tą karteczkę mógł dostać klaun podczas gry w podchody, albo w jakąś inną zabawę w której nie można się odzywać. Nie ma jednego Korneliusza na świecie! Myszoskoczek postanowił zastanowić się nad tym. Kiedy dość porządnie wciągnęła się w myślenie, do domu, dość gwałtownie, wlecieli Justin i jego ojciec, co spowodowało, że Hania popuściła. 
-Justin! Widzisz co zrobiłeś?!- wydarła się
-To nie ja się zesrałem na dywan! 
-Wyjaśnijmy coś sobie.. nie zesrałem tylko popuściłem. A to różnica. 
-Mniejsza. 
-A po drugie...NIE RÓB Z SIEBIE NIEWINIĄTKA!- Hania postanowiła, że akcję z zesikaniem się na nią będzie wypominać Justinowi do końca życia. 
  Tata Juju dziwnie na niego spojrzał. Najprawdopodobniej chciał uzyskać wyjaśnień. Ich poważną rozmowę przerwał dzwoniący iPhone ojca. Dzwoniła Franczeska....
-Halo kicia?
-Hej pysiu dziubdzisiu słodziusiu pysiaczku misiaczku!!- Hania wsadziła sobie palec wskazujący do pyszczka tak jakby chciała rzygnąć 
-Co tam u ciebie? 
-Aaa.. nudy
-aha
-no 
-to pa
-pa 
*Rozmowa zakończyła się* 
-Ale to słodkie z jej strony, że zadzwoniła, prawda Justin? - tata spojrzał na syna.
-Tak, bardzo!- pffnął, a myszoskoczka też pyffneła
Nagle Justin przypomniał sobie twarz Franczeski i niespodziewanie popadł w furię. Zaczął miotać się jak szatan po całym mieszkaniu, wierzgał nogami jak ogier, głowa trzęsła mu się jak tym słodkim figurkom piesków, ręce trzęsły się jak galareta, a język był fikuśnie wygięty w górę. Całość wyglądała BARDZO dziwnie i strasznie. Hania bardzo się wystraszyła i chciała uspokoić Jusa lecz gdy tylko do niego podeszła, on niechcący kopnął ją swoją nieogarniętą nogą, w skutek czego Hania zawisła na lampie, zwisając na nodze. Nagle spod futerka wyleciała karteczka, którą Hania znalazła kilku chwil temu i opadła na ziemie. Ojciec Justina od razu to ją zauważył, podniósł i przeczytał. Przez chwilę stał jak kamień .. nie odzywał się, a jego wzrok był wpatrzony ciągle w jedno miejsce.. piersi kobiety, której zdjęcie widniało na kalendarzu, ale to nie ważne. Cała sytuacja wyglądała tak.. Justin wierzgał się po pokoju jak opętany, tata Jusa stał jak kamień z kartką w ręce, a Hania wisiała na lampie nie wiedząc co zrobić. 

-co to jest? 
-Ale co? 
-no to.
-Ten kalendarz? To Justina
-Nie. Ta kartka.
-aaa.. to tego klauna, zostawił ją tu.
Justin stanął i był spocony. Piana wypływała mu z ust jak psu ze wścieklizną. Teraz myślał o Franczesce i Korneliuszu. Podszedł spokojnie do taty, wyrwał mu kartkę z ręki i ją zjadł.
-CO TY ZROBIŁEŚ JUSTIN?! - krzyknął ojciec 
-Jestem kilkustulatkiem i nam prawo! Nie drzyj się na mnie bro. 
-Nie wierzę.. niewolnik Korneliusza tu był.
-Nie, z tego co widziałam to klaun już najwyżej. - powiedziała zdezorientowana Hania 
- Pff oj kobito, oni mu mejkap dali! 
-Aaaa
-Ej, synu.. idziemy patrolować teren znowu. 
- A co z Hanią? Co jak ktoś tu znowu przyjdzie? Wtedy tu byłem ja.. teraz mnie nie będzie!
-Spokojnie, to nie trudne sprawy. 
-Dobra, wygrałeś..
-Ej, nie to żeby coś, ALE JA NADAL NA LAMPIE WISZĘ, CO NIE? 
- wiem, tak jest dla ciebie bezpieczniej..
-ej,no. Ludzie, ja chcę zejść!!
-Potem 
-teraz!
-Kurde, Hańka potem! - Justi kłócił się z myszoskoczkom
-Jak zejdę to będzie wpierdol! 
-Dorastasz mi do stóp, co masz zamiar zrobić?- młody wampir cicho się zaśmiał 
 Hania zaczęła się miotać i wymachiwać pięściami tak bardzo że lampa na której wisiała upadła, co dało jej swobodę ruchu. Wykorzystała sytuację. Podbiegła do Jusa i ugryzła go w łydkę. 
-Ałaa!- chłopak zwinął się na ziemi w kłębek, bo bolało. 
 Zwierzę nie poddawało się. Zaczęło szarpać chłopaka za włosy aby głowa wystawała. Kiedy już tak było, Hania postanowiła oddać ostatni cios. Nachyliła się pod odpowiednim kątem i puściła bąka prosto w twarz Justina. 
- JESTEŚ NIENORMALNA! AŁA, ŁEE BLE , HANIA JAK MOGŁAŚ!pONIŻEJ KRYTYKI TO BYŁO.. ŁEEE ŁEEE 
-sam chciałeś, ułomie! 
-Nie ważne..- Justin wstał z ziemi. - No pięknie! Teraz muszę iść się myć i czesać i w ogóle wszystko od nowa! 
 Młody wampir wyszedł z pokoju. Nagle z łazienki dobiegły piski.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Tato! pomocy! 
 Ojciec szybko do łazienki pobiegł i zobaczył Justina siedzącego w kącie. 
- Co się stało? 
-Pająk! Zabij! - ojciez zrobił facepalma i zabił pajęczaka 
-Tyle?
-Tyle, tato dziękuję ci! -syn się do niego przytulił 
 Kiedy pozostał sam w łazience zaczął się szykować. Włosy uczesał tak jak zwykle:

Takie też założył okulary. Zdecydował się na takie spodnie:

Chciał postawić n a troszkę ekstrawagancji. Był już gotowy, więc poszedł do salonu. 
-Gotowy synu?
-gotowy
-No to idziemy. - oboje wylecieli z domu. 
 Godziny mijały niemiłosiernie wolno. Justin i jego ojciec nigdzie nie znaleźli ani śladu Korneliusza.. żadnej części ciała .. nic ! 
-Wracajmy ojcze, Hania została sama w domu .. kto wie co może się jej stać. - powiedział zdenerwowany Jus.
-Dobrze, może masz racje, na razie i tak nic nie zrobimy. - odparł tata Justina i po chwili już byli przemienieni w 2 male nietoperki. Po ok 10 min lotu dotarli do domu.
-Haniu! wróciliśmy! - krzyczał młody wampir
-W dupie to mam.
-Co ci jest?
-Gówno.
-Aha.- powiedział obrażony Justin, lecz żeby uniknąć kłótni, które ostatnio często gościły w życiu jego i Hani, postanowił odpuścić i udał się do swojej trumny na spoczynek. 
(...)
-Ahhhhhhhhhhhhhhh, jestem gotowy i rzeźki do pracy. 
-Lol, jakiej pracy? - odparła nadal obrażona myszoskoczka.
-SRAKIEJ! I OWAKIEJ! I NIJAKIEJ! I CO SIĘ CZEPIASZ?! MAM GŁOWĘ  ZAPEŁNIONĄ MOIMI PRZYJACIÓŁKAMI Z SEKSKLUBU. OJOJOJOJOOJOJOJOJOJOJ, ICH CIAŁO JEST ŁADNIEJSZE NIŻ TWOJE MUSZE TO PRZYZNAĆ. O WIELELELELELELELLE ŁADNIEJSZE. TY PRAWDĘ MÓWIĄC POWINNAŚ SIĘ OGOLIĆ...
-ZE CO SŁUCHAM?!
-gówno!
-o nie ! teraz to przegiąłeś kochaniutki kociaku ! - Hania wskoczyła na twarz Jusa.. Jusa Jezusa, boga wielu nastolatek, największej pupci w mieście. Zaczęła okładać go pięściami. Prawy sierpowy! Lewy sierpowy! Prawy prosty! Lewy prosty! Krzywy od tylu! I od przodu tez. Kopniak z pół obrotu i całego obrotu. Trzeba było przyznać, ze Hania doskonale radziła sobie z biciem Justina. 
Lecz Justin nie zamierzał poddać się bez walki, tez zaczął bić Hanie pięściami, lecz on radził sobie trochę gorzej. Chciał uderzyć Hanie od boku lecz ona zrobiła sprytny unik i zamiast ja, uderzył siebie w twarz. 
-AŁA! - pisnął.  
-Ale z ciebie ciamajda. hahahhaha- Hania złapała się za brzuch i upadla na ziemie płacząc ze śmiechu. Justin był wściekły lecz gdy zobaczył jak jego przyjaciółka płacze ze śmiechu 
postanowił ustąpić. Tez zaczął się śmiać. Nagle do pokoju wszedł ojciec Justina z wystraszona mina.
-Znalazłem nowa karteczkę. -powiedział z przejęciem.
-Co ?! Gdzie ?!
-Poszedłem do kościoła.. później do łazienki i gdy wstałem z ubikacji zauważyłem coś białego na tylnej części mojego ciała. 
-Co tam pisze?!- pytał zdenerwowany Jus. Tata wampira z trudem wyciągnął karteczkę spod kurtki i podał synowi. Chłopak od razu ja otworzył. To co było napisane na kartce kompletnie go zamurowało, a tekst brzmiał tak:
"Nie rozglądajcie się... ja jestem wszędzie! 
A przy okazji, pozdrówcie Hanię - Korneliusz"
-------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 5 rozdział. Przepraszamy, że tak długo, no ale nie było 5 komentarzy :D Mamy nadzieje ze tym razem szybciej będziecie komentować i ze rozdział wam się podoba. 
6 kom= nowy rozdział. 

Czy Hania zna Korneliusza ? 
Czy Korneliusz zna Hanie ? 
Co ich łączy ? 
I co planuje terrorysta ?
A moze to tylko przypadek ?

wtorek, 21 maja 2013

ROZDZIAŁ 4.

 Justin niby nie był jeszcze wampirmenem ale na słuch nie narzekał. Doskonale słyszał ten chichot zza drzwi. Postanowił sprawdzić kto to. Wyjął ze szkatułki swoją szczęśliwą łyżkę do butów, którą miał zamiar, w razie czego, ogłuszyć przeciwnika. Podszedł ostrożnie do drzwi, trzymając łyżkę w ręku i wyglądał mniej więcej tak:

  W pewnym momencie z jego ust wydobyło się ciche 'Halo?, Jest tam kto?'. Wtedy usłyszał jak ktoś wciąga powietrze. Chyba chciał zostać niezauważony, próbując nie oddychać. Justin stał już w odległości ok.1,5 metra od drzwi, więc postanowił spróbować dosięgnąć klamki nie podchodząc bliżej, co spowodowało wycięcie jego idealnego tyłka. Już miał dotknąc klamki, gdy nagle zza drzwi wyskoczył wielki i straszny KLAUN.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - zaczął krzyczeć wystraszony Justin.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - zaczął krzyczeć wystraszony klaun.
-Co sie drzesz? To ty mnie wystraszyłeś.. - powiedział zdezorientowany Justin.
-Chciałem cię wystraszyć, ale jak cię zobaczyłem to sam sie przeraziłem. - Odpowiedział chamskim tonem klaun i zatrąbił mu przed twarzą trąbką. - Wiesz.. takiej twarzy jak twoja to każdy by się wystraszył.
-Coś ty powiedział?!
-Że jesteś brzydki.
-O nie! Nikt nie może mi mówić, że jestem brzydki! Jestem piękny,jestem seksowny, jestem królem nastolatek! Jeśli jeszcze raz powiesz, że jestem brzydki to pożałujesz.
-Jesteś brzydki! Jesteś brzydki! Jesteś brzydki!
-Przegiąłeś pale kolego.. chodź na solo! No chodź! - Justin nie panował nad swoimi emocjami, podszedł do klauna z bardzo groźną miną i zaczął go łaskotać. Klaun nie mógł wytrzymać, smiał się jak opętany. Po dluższej chwili gdy klaun nie miał już sił, wampir wziął swoją nitkę do zębów, taczki do których wsadził ciało śpiącego klauna (nikt nie wie czemu usnął) i poszedł do lasu, gdzie przywiązał śpiącą istotę do drzewa swoją nicią dentystyczną. Wyjął z kieszeni klauna trąbke i zatrąbił tak głosno, ze klaun od razu się obudził.
-Kto cię przysłał?!- krzyczał zdenerwowany Jus do klauna.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Nie mam zamiaru tu czekać w nieskończoność.
-A ja nie mam zamiaru odpowiadać na twoje pytania.
-Dobrze. To troche sobie tutaj postoisz przy tym drzewie. - powiedział Justin z mina zabójcy.
-No chyba nie chcesz mnie tutaj zostawić ..
-Tak, własnie tego chce.
-Nie możesz!
-A co? Zabronisz mi?
-Tak!
-Wiesz co.. mam to w mojej pięknie wyprofilowanej pupci. - odparł Justin, dumny z tego, że udało mu się wymyślić taką dobrą ripostę.
-Twoja pupcia nie jest piękna!
Na te słowa Justin stracił panowanie nad sobą, zaczął miotać się po całym lesie, skakał po drzewach, łapał wiewiórki, musiał wyładować swoją złość. Co jak co, ale nikt nie miał prawa obrażać jego pupy. Gdy jego atak furii się skończył, Justin podniósł pudełko z karmą dla ptaków, którą wziął z domu, podszedł do klauna zdjął mu spodnie i nasypał karmę do majtek które zostawił na wysokości kolan. Po kilku sekundach do klauna zaczęły nadlatywać stada ptaków, lecz gdy tak nadlatywały uderzały o jego penisa, co bardzo musiało boleć. To była zemsta idealna. Justin przemyślał każdy szczegół. Nie chcąc tracić czasu udał sie z powrotem do domu, zostawiając klauna samego na pastwe losu. Gdy wrócił do domu, zastał już w mim swojego ojca i Hanie.
-Gdzieś ty się debilu podziewał?! Martwiliśmy się o ciebie! - krzyczała zdenerwowana Hania.
-Tato.. chyba mamy problem. Korneliusz wrócił. - odpowiedział Justin.
-Słucham?! To nie możliwe! Czytałem najnowsze wydanie BRAVO i w dziale 'plotki' nic nie pisało o jego powrocie. - powiedział tata Jusa.
-Jestem pewny. Przed chwilą skazałem jego posłańca na pewne bóle penisa.
-Co? Jak to się stało? - spytał zdziwiony ojciec.
Po chwili Justin opowiedział całą historię. Wszyscy byli bardzo zszokowani.
-Ale chwila, chwila.. Kto to jest Korneliusz? - spytała Hania , bo kompletnie nie wiedziała o czym mówią Jus i jego ojciec.
-Długa historia..- odpowiedział tata Justina 
-Właśnie Haniu, opowiem ci ją jak wrócimy.
-Ale, stop ! Stop! Gdzie wy lecicie?- zapytała myszoskoczka 
-Rozejrzeć się po okolicy czy nic nam nie grozi.
-JAK TO?! CO MOŻE NAM GROZIĆ?!- pisnęła Hania
Żaden z nich jej nie odpowiedział. Zamienili się w nietoperze i chcieli już lecieć. Niestety zapomnieli że zamykali okno, co spowodowało uderzenie o szybę obojga wampirów 
-KOMBO!! -krzyknęła Hania, chichotając przy okazji. Podeszła i otworzyła okno.-Na pewno mi nie powiesz, kochany, najwspanialszy, najseksowniejszy, z idealną pupcią..
-NIE, HAŃKA OGARNIJ DOWNA! ON CI POWIE JAK WRÓCI!-zbulwersował się tata Jusa 
-No okeej..- powiedział myszoskoczek 
Justin i jego tata wylecieli z mieszkania, a Hania została sama.  
-Ciekawe, jakie to zagrożenie? Kto to Korneliusz?- gadała sama do siebie, kiedy jej uwagę przykuło czerwone kółko na podłodze. To był klauni nos. ALE! To nie był zwykły nos. W środku był skrawek papieru.. Hania zastanawiała się czy to otwierać czy nie, ale ciekawość wzięła górę i już chwilę potem, rozłożona karteczka była w rękach myszoskoczki
"Grę czas rozpocząć.
               -Korneliusz"

-----------------------------------------------------------------
Więc postanowiłyśmy dodawać rozdziały co tydzień.
To będzie najlepsze wyjście bo nam tak pasuje xd
ALE! 
Nie będzie od teraz tak łatwo, bo aby rozdział się pojawił chcemy tu widzieć 5 KOMENTARZY!!!
Jak myślicie? Kto to Korneliusz? Co dalej z Franczeską? 
Czy Hania powie Justinowi o tym co odkryła? 
Powodzenia w zgadywaniu. xx

wtorek, 14 maja 2013

ROZDZIAŁ 3 . †

Imię Franczeska rozniosło się po całej głowie Justina. Kojarzył je. Wiedział, że już je kiedyś słyszał. Ale kiedy? Może oglądał kiedyś pogodę? Albo jakaś stara babcia darła się do wnuczki w hipermarkecie o to aby przyniosła jeszcze jedną paczkę pampersów dla niej. A może.. a może to halucynacje i tylko mu się zdawało, że kiedyś słyszał to imię?
-Tato, od kiedy się znacie?- zapytał chłopak
-Hmn.. z kilkadziesiąt lat to już będzie. 
-Kilkadziesiąt? Ona też jest wampirem?
-Taa.. 
-A gdzie się poznaliście?- wtrąciła się Hania
-Taak, to całkiem długa historia...- próbował przeciągać tata Justina
-Tato! Odpowiedz na pytanie!- młody wampir jednak nie dał się zmylić 
-Poznałem ją w klubie nocnym.. 
-Masz dziecko ze striptizerką?!- zapiszczała Hania
-Nie! Ona po prostu tam była -bronił się przy każdym zdaniu ojciec 
-Tato! Spójrz w moje idealnie piłkowate czekoladowe oczy, na które lecą wszystkie panny w mieście i odpowiedz.. JAK SIĘ POZNALIŚCIE Z FRANCZESKĄ?- Justin przysunął się do ojca na tyle żeby zderzały się ich czoła, oraz alby brzucio rodzica uderzał o kaloryfer chłopaka. Hania zrobiła to samo. Jednak jak to u myszoskoczków bywa jej wzrok sięgał jedynie do 1/4 łydki starego wampira. Ten pozostawał bez odpowiedzi 
-ODPOWIEDZ!- wybuchnął Justin
-Dobrze, zaparzę naszą ulubioną kawę i wszystko wam opowiem- odpowiedział, jakby był największym przegranym na całym świecie, opuszczając głowę 
*Wszyscy siedzą przy stole w jadalni popijając ich ulubioną kawę*
-Dobra tato, jak do tego doszło.
-Synu...
-Tylko tym razem nie oszukuj!- przerwał mu
-Synu..- powiedział troszkę stanowczej 
-Widzę ze coś kombinujesz!- kilkustulatek ciągle mu przerywał 
-Synu ku*wa dasz mi dokończyć?!
-No..okej 
-Synu, znasz Franczeskę 
*Justin Pow.*
Wiedziałem, kurwa wiedziałem! Wiedziałem że ją znam! To było takie oczywiste.. ale stop! Skąd ja ją tak w ogóle znam? 
-Skąd ja ją niby znam?- zapytałem jak głupi. Nienawidziłem w sobie tego niekątrolowania słów wypływających z moich ust.
  Karciłem się w środku, kiedy przerwał mi głos taty
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
I wtedy we mnie coś pękło. Jak to byliśmy parą? Mój ojciec będzie miał dziecko z moją ex? Czemu ja tego nie pamiętam? Zadałem sobie jeszcze około 27 pytań podobnej treści, kiedy poczułem potrzebę wbicia w czegoś moje zęby. Wyjąłem szlifierkę, po czym zacząłem ładnie polerować kły.Zacząłem szukać ofiary kiedy zauważyłem mojego płaczącego tatę, którego klepiąc po ramieniu pociesza.. HANIA! Ale niestety nie mogłem jej tego zroić.. ten mały szczurek był moim najlepszym przyjacielem. Tracąc nadzieje, że w pobliżu znajdzie się jakaś zwierzyna odpuściłem sobie pomysł z jedzeniem.
*Hania Pow.*
-Bo, bo wy byliście kiedyś parą.
  Kiedy usłyszałam to zdanie, lekko mówiąc, spadłam z krzesła. No bo sorry, JAK MOŻNA? Jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku? Co prawda Justin nie był jakoś szczególnie piękny, np. Tak jak mój kuzyn Michael:

No ale taki zły nie był. A seksiakom się raczej przykrości nie robi. Już miałam podbiec do Justina kiedy zauważyłam że się nic nie odzywa. Boże, to już był szczyt chamstwa! Twój ojciec ma załamanie nerwowe, a ty się nic nie odzywasz ?! Szybko zmieniłam kierunek biegu w stronę taty Jusa. Zauważyłam że płaczę. Wskoczyłam szybciutko na stół i położyłam swoją maciupcią rączkę na jego plecach (z tego co czułam pryszczatych plecach). Zaczęłam go po nich klepać, co powodowało czasami odruch wymiotny. No niestety.. plecy taty Justina były ohydne i nagle, nie spodziewając się tego zwymiotowałam wszystko co miałam w sobie na młodego wampira, który stał stał obok mnie.
*Autor Pow.*
-HAŃKA! CZYŚ TY ZWARIOWAŁA?!- wykrzyczał zniesmaczony Jus.
-No przepraszam, ale plecy twojego ojca są takie.. pryszczowate. Gdy ich dotykasz czujesz się jak byś dotykał stóp jakiegoś wieśniaka, który ma grzybice.. to nie jest miłe uczucie.- odparła Hania.
-Ja tu jestem!- wykrzyczał zapłakany i mocno zawstydzony tata wampir.
-Ale Haniu! Ty na mnie zwymiotowałaś! Mogłaś się powstrzymać albo zrobić to gdzieś indziej!- krzyczał Justin.
-I kto to mówi!? To nie ja ostatnio się na ciebie zsikałam!- krzyczała mocno zdenerwowana Hania.
-No ale.. To nie tak.- Justin nie wiedział co miał co powiedzieć. Nie miał nic na swoją obronę. Jego przyjaciółka miała całkowitą rację, tak na prawde to jej wymiociny były niczym w stosunku do tego w czym ostatnio kąpała się Hania.. w jego własnym moczu, więc zważając na okoliczności postanowił odpuścić i zająć się ważniejszymi sprawami, takimi jak ciąża jego ojca.- No dobra, dobra. Już nie ważne, nic się nie stało. Poczekajcie tutaj, ja za chwile wrócę, polecę tylko na chwile do domu i się przebiorę.- Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony ojca lub Hani zamienił się w nietoperza i wyleciał przez okno. Pogoda była wspaniała, na niebie nie było widać ani jednej chmurki, tylko słońce, które Jus kochał ponad życie. Niestety był on wampirem, więc miał pewne ograniczenia, np. musiał nałożyć swoje super lansiarskie okulary przeciwsłoneczne i mimo tego że obecnie był przemieniony w nietoperza mógł je założyć, ponieważ miał aż 2 PARY takich okularów. Jedne, gdy jest normalny, a drugie,specjalne, gdy jest przemieniony w nietoperza. Kupił je w 567 lat temu na specjalnej wyprzedaży tylko dla wtajemniczonych wampirów. Justin był tak podniecony gdy je kupił, że postanowił, że nigdy się z nimi nie rozstanie, no i jak na razie nigdzie się bez nich nie ruszył, więc gdy tylko wyleciał przez okno bez zastanowienia je nałożył. Podczas lotu nie mógł przestać myśleć o ciąży ojca i o tym, że panną z którą jego ojciec ma dziecko jest nie kto inny jak Franczeska. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły.. Justin przypomniał sobie całą historie i dzień w którym on i Franczeska spotkali się po raz pierwszy.
Był rok 1194, piątek wieczór. Justin był młodym wampirem, studiował wtedy na uczelni. Wampirze uczelnie nie różnią się niczym innym od normalnych.. nastolatkowie, choć w tym przypadku kilkusetkolatkowie, piją, ćpają a w piątkowe wieczory, takie jak ten, chodzą do nocnych klubów, więc Justin razem ze swoimi kolegami wybrali się do takiego właśnie klubu. Był tam już nie jeden raz, więc nie sprawiało na nim to większego wrażenia, lecz wtedy stało się to.. na scenę weszła chuda, piękna(jak dla kogo, akurat Justinowi wystarczyło) wampirzyca. Jej kły były ślicznie dopiłowane, włosy oplatały jej ciało, a ubrana była w różową mini spódniczkę i bluzkę, chyba na pewno zrobioną z futra szczurów. Kiedy zaczęła ściągać z siebie poszczególne partie ubrań , tańcząc za razem (jak to striptizerka), Justinowi niekontrolowanie poleciała z ust ślina. Cała jego uwaga była poświęcona tylko jej osobie. Dosłownie! Gapił się na nią, tak jakby zasnął z zamkniętymi oczami. 
-Halo! Justin! Ziemia do Justina! 
-Kurde Justin zboczeńcu!
-Justin, twój stary na jedenastej!- Chłopak gwałtownie odwrócił głowę w kierunku wejścia, na co jego kumple zaczęli się śmiać .
- Kły wam wszystkim w dupy, debile!- krzyknął chłopak, zakładając ręce w 'obrażoną pozycję'
-Stary, co ci odbiło?- zapytał jeden z kumpli chłopaka
-Nic.. Po prostu niezłą dupcię wyczaiłem..-odparsknął, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. 
-UUU.. Brachu! Gdzie?
-Tam na scenie, ta blondi z... uhuh no no dość dużymi arbuzami- wszyscy się zaśmiali po czym zaczęli wędrować wzrokiem za dziewczyną z opisu Justina. Jeden z nich ją znalazł .
-STARY ZAPOMNIJ! Niezła dupcia ale zobacz jakie ma branie zią!
  Rzeczywiście. W okół niej latało najwięcej facetów, a z jej majtek wystawało najwięcej kasy. Ale co miał zrobić?! Czół że się zakochał, ale nie mógł tego powiedzieć chłopakom. Postanowił skłamać:
- Spokojnie stary. Tylko ją obczaiłem, nic.
-Uff... to dobrze bo już się bałem, że wiesz.. zakochałeś się czy coś! - Wszyscy z kumpli Justina wpadli w paniczny śmiech, który po pewnym czasie zamienił się w tarzanie po ziemi. Chłopak, aby się nie wydać też zaczął się śmiać. Był z siebie dumny, gdyż wyszło mu to dość realistycznie.
-Dobra chłopaki! Pośmialiśmy się,ale chyba już czas iść do akademika - powiedział jeden z nich.
-Dobry pomysł, muszę jeszcze zadzwonić do mamy, zią 
-Ej, chłopaki! Wy idźcie,a ja was dogonię! Muszę zrobić jeszcze kupę!- krzyknął Justin przez cały klub nocny.
  Jego koledzy wyszli. 
-Chyba na serio zostanę w przyszłości aktorem..-powiedział chłopak do siebie po czym podszedł do pierwszego rzędu przy erotycznych tancerkach. Wyjął z kieszeni 100$ i napisał na nim swój numer telefonu. Podniósł rękę do góry, żeby po pewnym czasie tancerka zrobiła swoje. I zrobiła. Wyrwała go z ręki Justina i włożyła sobie go majtek, podobnie jak z kilkudziesięcioma innymi banknotami. Zsadysfakcjonowany pobiegł za kumplami. Całą paczką poszli do pokoju Justina, gdzie grali w karty i palili cygara. 
-Trochę już późno chłopaki - powiedział jeden z kumpli, na co Justin udał że ziewa tym samym pokazując że najlepsza pora ich wyprosić.
-Noo. Pa, Justin!
-Siema
-Adios 
-Bajooo
-Narka
-Pa, chłopaki! - podbiegł do nich i zrobili miśka grupowego. Wyglądali jak geje. Kiedy wyszli wampir rzucił się na kanapę i włączył radio. Niespodziewanie zadzwonił telefon .
-Halo? -odebrał
-Hej.. - powiedział nieśmiały, prawdopodobnie kobiecy głos.
-Kto mówi? 
-Hmn..jestem Franczeska- glos powiedział troszkę odważniej 
-Czyli?
-Jestem tancerką z klubu nocnego- znów ściszyła ton.- Dostałam dziś banknot z tym numerem telefonu.
  Justin wszystko zrozumiał. To była ta piękna blondi z klubu. Nie mógł w to uwierzyć. Ona serio do niego zadzwoniła!!
-Hej, jestem Just...(..)
                         *RYYP*
  Retrospekcję przerwało Justinowi uderzenie głową o latarnię. Wracając ..
 (...)in. Tak, Justin! - prawie krzyknął nie kontrolując emocji.
-Aham, wiesz .. chciałbyś się umówić? 
-Tak jasne!
  I tego dnia, a raczej wieczoru wszystko się zaczeło. Codzienne spacery, wychodzenie, na rolki, rower. Śmianie się ze wszystkich śmiertelników. Poniędzy rowerami a śmianiem się było jeszcze wyjawienie sobie nawzajem sekretu o nieśmiertelności. Potem zaczęli być parą. Byli idealni. Chodzili za rękę, Franczeska rzuciła pracę w klubie gogo dla Justina, alby być striptizerką tylko dla niego. Chłopaki często go ostrzegali, że z tego związku mogą być problemy. Jednak wampir zaślepiony miłością ich nie widział. Tak do siebie pasowali. Zawsze twierdzili że to coś poważnego. Aż zaczęli poznawać swoich rodziców .Ona i jego ojciec bardzo się polubi. Tata Justina przy każdej okazji powtarzał mu że to idealna dla niego dziewczyna. Kazał ją zapraszać częściej, na obiady, kolacje, noce, śniadania. Po pewnym czasie Franczeska zaczeła wychodzić gdzieś na noc. Zawsze wtedy dzwonił do taty, który też nie dawał znaków życia. Kiedy zostawali u ojca na noc, Justin zawsze spał w osobnym pokoju, jak kazał mu tata. Często o ok. 3 w nocy dało się słyszeć z pokoju ojca dość głośnie jęki,ale to nic dziwnego. Takie zabawy w pojedynkę były w jego naturze. W pewnym momencie Franczeska stwierdziła że nie widzi przyszłości dla Jusa i dla niej. I odeszła.Na zawsze.
 **
Aż do teraz. Ciekawił Justina fakt kiedy oni się zeszli. W między czasie zdążył wlecieć do domu i położyć się na łóżko. Wysilił mózg. Nagle wszystko złapało sens.
-WIEM! WTEDY KIEDY ZACZEŁA WYCHODZIĆ NA NOC Z DOMU NAJPRAWDOPODOBNIEJ WRÓCIŁA DO PRACY W TYM KLUBIE. TATA PEWNIE NIE ODBIERAŁ BO TEŻ TAM PRACOWAŁ.CAŁY CZAS TAM PEWNIE PRACOWALI I ZACZELI SIĘ POZNAWAĆ. PEWNIE MIAŁA JESZCZE 324209 FACETÓW I JAKIEGOŚ FRAJERA RZUCIŁA DLA MOJEGO TATY!
Za drzwi wydobył się cichy chichot .
---------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAMY!PRZEPRASZAMY!PRZEPRASZAMY!
Miałyśmy w tym tygodniu dużo spraw na głowie i nie dało się tego napisać szybciej. Obiecujemy że teraz przyśpieszymy tępo!
Macie w nagrodę troszkę dłuższy rozdział :3 
Mamy nadzieję że się o to nie obrazicie 
Lots of love. xx


środa, 8 maja 2013

ROZDZIAŁ 2 . †

-Czyli mówisz, że sam polowałeś po raz pierwszy?- zapytała Hania, rozwalając się w tym samym czasie w pustym pudełku po maśle, które Justin dla niej przygotował. 
-Taa.. nie wyszło za dobrze, nie?- chłopak spojrzał na nią kątem oka.
-Dobrze? To było zarąbiste! Chciałabym mieć taki dar jak ty..- mówiła myszoskoczka popijając jakimś napojem. 
-No nie powiedziałbym, że to dar. Widziałaś minę mojego ojca, upuszczającego iPhone'a tam na polance?
-Może on ci po prostu zazdrości? Od kilkustu lat, odkąd twoja mama zaczęła spotykać się z tym seksownym lekarzem z M jak Miłość, twój tata nic nie robi tylko jakieś strony internetowe, lub magazyny, których oglądanie jest legalne dopiero po ukończeniu wieku, którego ja pewnie nie dożyję!- zwierzę zachichotało 
-Czemu nie dożyjesz? O czym ty mówisz Haniu?- źrenice Justina powiększyły się. Widać że był zdziwiony.
-Chill out, wampirku! Jestem myszoskoczkiem. My żyjemy około 6-7lat. Czego ty się spodziewałeś?!
-Bałem się, że należysz do jakiejś mafii i ktoś chce cię zabić.
-Niee, spokojnie! To znaczy moja mama była kiedyś w leśnej mafii. Opowiedzieć ci jej historię? Więc zaczęło się od tego, że poszła sobie na spacer do lasu...(...)
  Nagle opowieść Hani, przerwał Justinowi dźwięk przychodzącego SMS'a. To był tata. Wampir postanowił odczytać treść wiadomości, nie zważając na opowiadającą koleżankę.
-MATKO BOŻA !
-(...)Zastanawiała się czy uciec czy nie no ale i tak było już za późno(...)- opowiadała myszoskoczka, która chyba nie usłyszała krzyku Justina
-CHRYSTE NA NIEBIE !-krzyknął głośniej nastolatek
-(...)Próbowała rozmawiać z tym gangiem, ale nie zapowiadało się na to że ją puszczą żywą przed odsłonięciem choć troszkę futerka(...)
-Jezu nie wierzę !- krzyczał Justin wciąż gapiąc się na ekran telefonu
-Ku**a Justin! Przerywasz mi! Co niby, jest tak ważnego, że musiałam przerwać moją opowieść?-Hania zorientowała się że chłopak jej nie słuchał
-Mój ojciec jest w ciąży.Rozumiesz?BĘDĘ MIAŁ BRATA!- krzyczał uradowany kilkustulatek skacząc i piszcząc po całym pokoju. 
-Przepraszam, że zapytam, ale wydawało mi się że twój tata jest mężczyzną ...-powiedziała zdezorientowana 
-Bo jest. Ale my wampiry posiadamy tak zwaną rozdzielnopłuciowość, czyli że każdy z nas może zajść w ciążę. NAWET MĘŻCZYZNA. 
-Czyli poczekaj..Jakbym zaczęła się z tobą pieprzyć to całkiem prawdopodobne że to TY byś nam urodził dziecko?!
-Noo w pewnym sensie tak.
-Łoooooooo! Ale to te dzieci wyglądają jakoś inaczej? Mają np. 2 głowy czy coś? - Spytała zaciekawiona Hania.
-Nie! Są takie same jak reszta wampirów.- odpowiedział rozbawiony Justin.
-Ej, ale z kim twój tata ma to dziecko?
-JEZUS MARIA, CHRYSTE PANIE! NIE MAM POJĘCIA! MUSZĘ SZYBKO SIĘ Z NIM SPOTKAĆ! - powiedział Justin, nie wiedząc co ma myśleć..
-No to ruszajmy. - odparła podekscytowana Hania.
-Ty też ?!
-Ty naprawde myślisz że odpuszcze takie przedstawienie? - spytała zdziwiona myszoskoczka.
-Dobra, dobra.. ruszajmy. - Hania siadła na ramieniu Justina, który w mgnieniu oka zmienił się w nietoperza. Niestety para nie przemyślała tego co robi.. Wampir zmienił się w nietoperza, lecz Hania nadal była myszoskoczkiem, a w takiej sytuacji raczej nie mogła siedziec na jego ramieniu. Podczas przemiany Hania spadła z Justina i wpadła to wiaderka z nieznaną cieczą.
-AAAAAAAAAAAAAAAA! To bolało. - powiedziała rozdrażniona i przemoczona Hania. - A tak wogóle to co to za płyn?
-Em.. Haniu, no bo wiesz.. tak no.. hm.. Bo ja nie jestem jeszcze dojrzałym wampirem, no i ja tak jakby jeszcze nie sikam jeszcze do zaawansowanych urządzeń takich jak specjalne kuwety dla wampirów, tylko do właśnie takich wiaderek.. No i ten.. No właśnie.. - wyznał zawstydzony Justin.
-Chwila.. To znaczy, że właśnie siedzę w twoich sikach?
-No tak troche.
-FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUJ! O MÓJ BOżE! LUDZIE! ŁEŁEŁEŁEŁE! CHRYSTE PANIE! NIECH MNIE KTOŚ Z TEGO WYCIĄGNIE! ŁEEEE! - Hania zaczęła piszczeć, krzyczeć i miotała się jakby ją szatan opętał. - WYCIĄGNIJ MNIE Z TEGO!- krzyknęła. Justin zamienił się ponownie w wampira, lecz był tak rozbawiony całą tą sytuacją, że ze śmiechu kolejna dawka moczu wydostała się z jego penisa do wiaderka w którym nadal siedziała uwięziona myszoskoczka. Śmiech Justina po tym incydencie był nie do przebicia, lecz gdy tylko zauważył swoją przyjaciółkę całą mokrą i zdenerwowaną zrobiło mu się strasznie głupio. Bez zastanowinia, od razu wyciągnął myszoskoczke z wiaderka.
-Przepraszam Haniu, nie myślałem że zajedzie to aż tak daleko.. ostatnio zsikałem się ze śmiechu 5674 lat temu, kiedy to podłożyłem mojemu ojcu poduszkę pierdziuszkę pod pupę, to było naprawde bardzo zabawne.. ale dzisiaj to głupio wyszło. - wyznał trochę podłamany Justin.
-Tak, tak. Jasne, ale dobra, nie ważne, ale teraz muszę się iść wymyć zanim wyruszymy, a w tym czasie ty wymyśl jakiś inny środek transportu, bo tamten nie był za dobry.

 Justin myślał i myślał, wysilał swój mózg, ale nic nie wskazywało na to, że wymyśli cokolwiek sensownego. 
-Haniu! Nie mam pomysłu. Możemy iść jedynie na piechotę...-powiedział z zażenowaniem chłopak. 
-O NIE! O NIE, NIE, NIE! Na pewno nie na piechotę Justin! Jestem myszoskoczkiem! Zanim tam dojdę zajmie mi to co najmniej miesiąc!
-To masz jakiś lepszy pomysł, Haniu? 
-Hmn... w sumie, któryś z moich przyjaciół mógłby nas podrzucić.
-Jakich przyjaciół? O czym ty mówisz?- zapytał kilkustulatek
-O! Już wiem! Zadzwonię do Henryka i Joli. Oni nas na stówę podrzucą!- Hania powiedziała takim tonem, że gdyby byli w kreskówce nad jej głową pojawiłaby się żarówka 
-A kim oni są? Aligatory? Jeże? Ślimaki?
-NIE BARANIE! To są jelenie. Pobrali się ostatnio, wiesz? 
-Aha, okej. A jak się z nimi skontaktujesz?
-No jak to jak? Zadzwonię do nich!- powiedziała myszoskoczka po czym wyjęła spod futerka telefon. Szybko wybrała numer do zaprzyjaźnionych jeleni i kliknęła zieloną słuchawkę
*Po odebraniu*
-Halo?-odebrał Henryk 
-Siema stary! To ja, Hania.
-Ooo!Hania! Jak my się dawno nie widzieliśmy!
-Oh, no wiem- powiedziała myszoskoczka udając smutek- Ale! Mamy dziś okazję to nadrobić!
-Na prawdę? 
-Tak! Bo jest sprawa... Tata mojego przyjaciela jest w ciąży i chcielibyśmy go odwiedzić.Niestety, nie mamy podwózki.-mówiła dalej, czekając aż propozycja podwiezienia padnie z przeciwnej strony
-Wiesz co Haniu. Podwieziemy was z Jolą, to będzie dla nas czysta przyjemność!
-O matko! SUPER! Bardzo się cieszę że znowu się spotkamy.
-Dobra, to za 20 minut jesteśmy pod waszym domem.
-Okej, to czekamy.
-Pa
-Pa
*Rozmowa zakończona*
-Ej, Haniu... bo jak rozmawiałaś..-Justin się jąkał i widać było że chce o coś zapytać 
-Tak, Justin? 
-Powiedziałaś Henrykowi że jestem twoim przyjacielem.Serio tak myslisz?
-TAK! Pewnie, przeżyłam z tobą na prawdę wspaniałe kilka godzin mojego życia, a poza tym pływałam w twoim moczu! - Hania zachichotała
-Nawet nie wiesz jak mi się miło na sercu zrobiło!- wampir nie skończył wypowiedzi bo para jeleni już przybyła
-EJ! To idziecie? - zawołała Jola
-Tak, tak !
   Chłopak i myszoskoczek wyszli z domu. Hania dosiadła Henryka z którym się najpierw przytuliła. Justinowi została Jola. Zaczęli jechać. Podróżowali już chyba z 4-6 minut kiedy Jola zaczęła dziwnie galopować
-Jolu, wszystko okej? - zapytał wampir
-Chyba mi wody odeszły
-Co? Jakie wody? Czemu ja nie wiedziałam że jesteś w ciąży- zapytała zbulwersowana Hania. 
-Nie mieliśmy okazji ci powiedzieć, tak długo cię nie widzieliśmy
-EJ! Przestańcie! Henryku, twoja żona rodzi a ty rozmawiasz z myszoskoczkiem? 
-JUSTIN! JESTEM TWOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ !
-Mniejsza. POMOGĘ CI JOLU! JA ODBIORĘ PORÓD! - krzyknął Justin
  Kucnął przy odbycie jelenicy z którego miało się wydostać jeleniątko. Jelenica musiała przeć z całych sił, co po pewnym czasie przerodziło się w okropne piski i jęki. Minęło z 15 minut zanim pojawiła się głowa. Justin pociągnął za głowę wydostając resztę tego noworodka.
-JESTEM CUDEM NARODZIN!-wykrzyknął Justin
-Hahaha, chyba świadkiem cudu idioto.- dodała Hania
-O mój boże, jest taki piękny - Powiedziała Jola 
-Ma to po tatusiu- parsknął Henryk 
-Przykro mi ale nie mogę jechać z wami, muszę zostać tu z moim dzieckiem! Niech mój małżonek zabierze was obojga
  Hania i Justin wsiedli na Henryka na co ten stęknął pod wpływem ciężaru
-Gotowi? - zapytał
-Gotowi- odpowiedział myszoskoczek 
We trójkę pojechali już prostą drogą do domu. Pod domem wampir znowu zaczął się pocić przez co wyglądał jak żywa fontanna. Hania zadzwoniła do drzwi dzwonkiem. Drzwi otworzył, dobrze znany Justinowi, kamerdyner Wacław.
-Zapraszam do środka mili goście. 
Oboje weszli, pozwalając kamerdynerowi zamknąć za nimi drzwi. Weszli do salonu, gdzie na kanapie siedział ich tata. Chyba oglądał telezakupy, bo chwila patrzył na telefon ze wzrokiem 'zadzwonić, czy nie zadzwonić?' . Kiedy zorientował się kto przyszedł do niego w odwiedziny od razu wstał z kanapy, aby uścisnąć syna. Chłopak jednak go odepchnął.
-Bez owijania w bawełnę, tato! Kto jest matką? 
-Justin .. synu. Porozmawiajmy, proszę cię.
-Nie! Ja chce wiedzieć kto jest matką!
-Dobrze, matką jest.........
-NO MÓW!
-Franczeska....
------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś troszkę dłuższy rozdział,ale mam nadzieję że wam to nie przeszkadza.
Jak chcecie dowiedzieć się kto to Franczeska to czytajcie kolejne rodziały ; D
Ogólnie, byłybyśmy wam wdzięczne gdybyście polecały naszego bloga koleżanką , udostępniały na różnych stronkach i wgl. POTRZEBUJEMY ROZGŁOSU !!

JESZCZE JEDNO!
CHCEMY WAM POLECIĆ BLOGA http://happy-5-4ever.blogspot.com/ !!
DZIEWCZYNA ZARĄBIŚCIE PISZE I FAJNIE ŻEBY TAKI TALENT SIĘ NIE ZMARNOWAŁ !   ; D




niedziela, 5 maja 2013

ROZDZIAŁ 1 . †

  Była godzina 10 rano kiedy pod oknem Justina zaczęły bić kościelne dzwony. 
 -Kurde. Powinienem iść spać , późno już.-pomyślał chłopak .
Wskoczył szybko do trumny w swojej pidżamce z Lordem Voldemortem (jego idolem) na brzuchu. Na nieszczęście zadzwonił telefon. Justin otworzył trumnę, tworząc przy tym chmurę dymu i jakąś piosenkę zagraną na organach, puszczoną z mp3. Dzwonił jego tata 
 -Halo? -Chłopak odebrał telefon z zaspanym głosem. 
-Wstawaj synu! Dziś dzień polowania, od jutra będziesz polował sam, ale jednak chciałbym się jeszcze troszeczkę podszkolić. - powiedział ojciec, a w jego głosie można było wyczuć przejaw macierzyńskiej dumy. W końcu Justin jutro miał skończyć to wymarzone 19 000 lat.
-Tato.. chce mi sie spać, nie możemy tego przełożyć ? - Spytał Justin, pewny tego, że tata się zgodzi.
-Oczywiście że nie! Nie zapominaj, że jutro jest twoje święto i musisz być doskonale przygotowany. -Odparł zniesmaczony ojciec.
-Ale tato ! -Wykrzyknął Justin czując czyjś oddech na plecach. Od razu się odwrocił i zauważył złowrogą minę swojego ojca.. Ta jego wampirza szybkość pozwalała mu dotrzeć gdzie chciał w ciągu kilku sekund. Justin nie znosił tego, ponieważ przez to nigdy nie miał odrobiny prywatności, gdy tylko jego ojcu coś nie pasowało, od razu wykorzystywał swą moc i szybko pojawiał się przy młodym wampirze. Justin jednak nie posiadał tej magicznej mocy, ponieważ jak mawiał jego tata 'Ta opcja dostępna jest tylko dla prawdziwych wampirmenów, nie dla wampirchildrenów'. Tak dla jasności chłopak staje się wampirmenem gdy skończy 19 000 lat, a tyle własnie kończy Justin. 

 -Więc .. - zapytał Justin.- Na co dziś polujemy, ojcze ? 
- Hmn..myślałem o jakiejś....SARENCE! - krzyknął tata kilkustulatka
-Za ile wyruszamy ? 
-Jak to za ile? Masz 10 minut.
-Ile?! Ja muszę jeszcze ułożyć włosy, dobrać odpowiednie okulary i znaleźć odpowiednio luźnie spodnie, tak aby było widać moje majtki w całej okazałości , tato!- chłopak mówił tak jakby miał się za chwilę popłakać 
-Bez gadania chłopcze! 10 minut i kropka.
 Justin włożył swoje okulary domowe aby otworzyć okno. Uchylił zasłony, po czym ziewnął zabijając tym smrodem ptaka siedzącego na najbliższym drzewie.Podszedł do szafy i zaczął przebierać w różnych parach spodni. Dziś zdecydował się na coś w ten deseń 

Dołożył do tego jeszcze jakieś swagerskie okulary, włosy zaczesał grzywką do góry, gdyż nie chiał aby podczas polowania wchodziły mu we włosy. Zanim się zorientował jego ojciec stał już nad nim (a raczej latał, gdyż zdążył już przemienić się w nietoperza)
-Gotowy synu?- zapytał 
-taa..Prawie, jeszcze tylko wezmę swoją szczęśliwą łyżkę do butów i możemy ruszać!- wykrzykną zentuzjazmowany chłopak po czym ruszył w kierunku szkatułki. Otworzył ją po czym wyjął z niej plastikową niebieską łyżkę na buty, którą chciał schować do majtek. Nie chciała wejść. Pchał z całych sił, pchał, pchał, zauważył że zaczął się pocić jednak pchał dalej. Zrozumiał, że takim sposobem nie wejdzie. Zdjął majtki, położył się na łóżku i nie zważając na patrzącego na niego tatę, zacisnął łyżkę pomiędzy pośladkami. Nałożył spodnie. Łyżka trochę wystawała ale dzięki temu że spodnie były tak nisko nie przeszkadzało mu to. 
-Jestem gotowy ojcze! 
-W takim razie ruszajmy, synu!
-Dobra tato!
-Dobra synu!
-Tato .. -głos chłopaka trochę się zachwiał
-Wiem, synu, wiem że troszkę się stresujesz, ale nie martw się, będzie okej.- odpowiedział troskliwym głosem ojciec.
-Wierzę ci. A moglibyśmy najpierw jechać do sklepu i kupić wiejskie ziemniaczki? Mam na nie ochotę -wyłupił oczy i zrobił minkę na 'smutnego pieska'
-Ustalmy mój pierworodny synu, że to będzie twoja nagroda- Mężczyzna przemienił się szybko w człowieka aby poklepać dziecko po ramieniu.- Ale chodź już, nie chcę sie spóźnić przed zachodem słońca bo jestem umówiony z niezłą dupeczką!
Justin cicho się zaśmiał, oraz pokiwał głową pokazując, że wie o co chodzi.
 Oboje przemienili się w nietoperze. Obrali kurs na leśną polankę z nadzieją, że gdzieś w pobliżu będą pasać się sarny. MIELI SZCZĘŚCIE! Na łące było około 5 młodych łań. Justinowi spodobała się jedna, wiedział że ją zaatakuje. Aby nie spłoszyć zwierząt, on i ojciec usiedli na najbliższym drzewie, chcąc niezauważenie dokonać przemian w ludzi.Zaczęli schodzić z niego, uważając aby nie stanąć na za małą gałąź. Ku ich zdziwieniu zeszli bez żadnego zadrapania. 
-Zaczynaj synu.-powiedział pewnym głosem
Justin nie odpowiedział, ale było widać że się stresuje, gdyż pot oblewał każdy centymetr jego ciała tak bardzo, że wyglądał jakby bez wycierania wyszedł z wanny. Jego kły w sekundzie zaczęły się stanowczo powiększać, a gdy osiągnęły idealny rozmiar chłopak postanowił je troszkę wypolerować. Wyjął swoją szlifierkę na baterię, którą dostał od rodziców na 15 784 urodziny i zaczął, centymetr po centymerze, polerować swoje zęby. Były one u niego zawsze piękne, błyszczące i wyglądały jak białe, szpiczaste landrynki.
  W oczach jego ojca pojawiły się łzy dumy. Widział jak jego syn za chwilę ugryzie swoją pierwszą ofiarę w szyję. Wyjął swojego iPhone'a żeby to wszystko udokumentować 
 - I.. AKCJA!- Krzyknął tata, na co syn automatycznie się szeroko uśmiechnął i pomachał do kamery.Za chwilę już był odwrócony tyłem i ustawiony w idealnej pozycji do rozpoczęcia ataku. Z jego ust wydobywało się dzikie sapanie, lewą nogą drążył dość energicznie dziurę w ziemi, a dłonie miał przyciągnięte do klatki piersiowej. Szczerze powiedziawszy wyglądał trochę jak rozwścieczony byk z kłami zamiast rogów.
 Ruszył. Jego oczy były przepełnione determinacją. Cały czas patrzył na swój cel - szyję łani. Jego ciało kierowało się w tym samym kierunku. Po woli otwierał usta, aby być gotowym na ugryzienie. Był już tak blisko kiedy nagle jego umysł zapragnął czegoś zupełnie innego niż ugryzienie sarny w szyję. Zęby Justina, zanim ten się zorientował, były już wbite w pupę sarenki. Ojciec wampirchilda upuścił telefon z wielkiej siły uderzenia fali szoku. 
- Justin! JUSTIN! Puść tą łanię! Już wystarczy! Justin, zakało rodziny, puść ją!- krzyczał ojciec a do jego oczu teraz napływały nie łzy dumy, to były łzy smutku.
 Chłopak powolnie oderwał swoje zęby od tyłka sarny pozwalając jej upaść na ziemię. 
- Prze..prze..przepraszam tato, nie wiem co się właśnie stało-wychlipał zapłakanym głosem młody wampir
-Ja wiem, nie jesteś jeszcze gotowy do roli wampirmena-to zdanie zdecydowanie udezyło tatę chłopaka- i nie chcę tłumaczeń, teraz odejdę aby pooglądać trochę rozebranych kobiet w internecie, a ty w tym czasie przemyśl co zrobiłeś źle.
  Mężczyzna oddalił się, a Justin chciał jak najszybciej zapaść się pod ziemię. Wtedy zza krzaków odezwał się piskliwy, zupełnie nieznany dla chłopaka głos
-Ej, stary, nie załamuj się! Jestem pod wrażeniem. Ja zwykle muszę czekać kilka dni zanim ugryzę płeć przeciwną w dupę- słychać było jak ten ktoś zachichotał
-Kim jesteś? - bez obwijania w bawełnę zapytał
-Spokojnie, nie jestem gwałcicielem, pedofilem i czymś innym co tam jeszcze masz w głowie. Chyba, że myślisz że jestem myszoskoczkiem. Wtedy masz rację
-Przepraszam, jesteś kim? - Justin był zdecydowanie zdziwony
-Myszkoskoczkiem. - zza krzaków wyłoniła się mała postać, która na prawdę była myszoskoczkiem - Jestem Hania, a ty ? 
-Jesteś dziewczyną ?!
-Tak, jestem dziewczyną, a co? Masz z tym jakiś problem? 
-Nie,nie mam. A tak w ogóle, jestem Justin.
-Miło cię poznać, Justin. Weźmiesz mnie do domu? 
Chłopak nie wiedział co ma odpowiedzieć. Mózg podpowiadał mu, że przecież poznał ją dokładnie kilka minut temu. Nie zna jej wcale, a ma ją brać do domu?! Serce jednak mówiło, że Hania nie ma złych zamiarów, przecież była taka urocza.
-Pewnie! Wezmę cię ze sobą, wskakuj na mój bark kochana!- myszoskoczka zachichotała i wykonała polecenie wampira. Oboje wybrali się potem do domu 
-----------------------------------------------------------------


No i mamy pierwszy rozdział! 
Hahaha, nie liczymy na żadne komentarze, ale nie będziemy narzekac jak skomentujecie ;D 
Nie posiadamy jakiegoś planu co do dodawania rozdziałów, po prostu będziemy się starały dodawać to jak najszybciej . Wszelkie pytania kierujcie do o do Klaudii na asku (Inspiredxx) lub do Magdy na gg 36149430
Mamy nadzieję że wam się spodobało i jak już mówiłyśmy .. BLOG NIE MA NA CELU NIKOGO OBRAŻAĆ ! XD


sobota, 4 maja 2013

BOHATEROWIE . †

 Justin Bieber.!

19.000 lat
Wydaje się być nastolatkiem zwykłym jak inni . Nosi spodnie od kolan , ma swagerskie okulary itd. ALE ! Ma on pewną niezwykłą cechę .. JEST WAMPIREM :



Hania.!

4 miesiące
Najlepsza przyjaciółka Justina . Poznał ją w lesie , kiedy polował sam po raz pierwszy <3 . Jest myszoskoczkiem :